Dla takich fotografów jak Bruce Weber był wzorem i ideałem do naśladowania. Nie tylko robił zdjęcia modelkom do Vogue’a, ale także kochał uwieczniać ważne wydarzenia, ludzi i pokazywać prawdę. Irving Penn- to właśnie jego dzieła zawsze były aktualne, zmieniały poglądy i jednocześnie poruszały odbiorcę. Tak jest do dzisiaj.
Studio Penn’a na 5 alei w Nowym Jorku zawsze było urządzone minimalistycznie (często nazywane je szpitalem), a szarość i biel dominowały. Nie bez powodu kamienne ściany nie szokowały. To nie kolejna „fabryka” Warhola, gdzie artysta organizuje przedstawienie. Liczyli się ludzie i historia, a Irving to uwielbiał.
Alexander Liberman od lat związany z Vogue’iem mówił, że jego myśli i oczy wiedzą co chcą widzieć. Jak wielu kolegów z branży zaczął podróż z fotografią będąc plastykiem. Studia skończyłem w Filadelfii, i już w wieku 30 lat przyjechał do Nowego Jorku. Tam pracował jako projektant i asystent na zlecenia. Dzięki ciężkiej pracy kupił swój pierwszy aparat Rolleiflex, ale nie miał wtedy wielkiej pasji do robienia zdjęć.
Swojego przyjaciela,jednocześnie przepustkę do wielkiej kariery (wspomniany wcześniej) Libermana poznał w 1943. To właśnie dzięki niemu otworzyła się przednim nowa możliwość pracy w modzie. Tym samym roku zadebiutował. Już od początku jego zdjęcia były eleganckie i wyrafinowane. Nie ograniczał się tylko do jednego magazynu i spojrzenia na świat. Jego małe dzieła sztuki ukazywały się w magazynach takich jak Look czy Show Magazine. Zawsze inspirował się podróżami,od zawsze zakochany w Meksyku. To tam właśnie to miejsce uważał za raj i z chęcią by tam mieszkał.
Jego życie prywatne było spokojne. Ożenił się ze Szwedzką modelką Lisą Fonssagrives, z którą miał dwójkę dzieci. Była to wielka miłość Penn’a, bo dopiero w wielu 55 lat przypieczętował swój związek. Pomimo tak późnego założenia rodziny, byli małżeństwem 40 lat.
Irving, kiedy prosił kogoś o zdjęcie, nikt nie odmawiał. Fotografował takich jak Tennessee Williams, Picasso, Dali czy Veruschkę. Oprócz tego, uwielbiał robić zdjęcia przedmiotom, zwykłym, nieznanym nikomu ludziom i naturze.
Mimo wielu zainteresowań to moda stanowiła jego największy dorobek. Zrewolucjonizował to jak była przekazywana szerszemu odbiorcy. Zrobił ponad 150 okładek, więcej niż ktokolwiek w historii. Gdy miał 77 lat MET zorganizował wystawę Irving Penn:Street Material. Tej okazji wydanno także książkę z najważniejszymi fotografiami artysty. Dziesięć lat później, gdy miał 88 lat pojawiła się kolejna publikacja związana ze współpraca z marką Issey Miyake. Jednym z jego ostatnich i najbardziej charakterystycznych edytoriali był ten Nicole Kidman w 2004. Umarł w wieku 92 lat w domu na Manhattanie.
„W całej swojej karierze nie spotkałam nikogo, kto jak on pracował z taką siłą wyobraźni i świadomością gospodarki. Jego zdjęcia były tak samo elektryzujące i wyrafinowane jak na początku współpracy z Vogue’iem w latach 40-tych. Bycie przyjaciółką i współpracownicą jednego z najbardziej zasłużonych artystów XX wieku jest przywilejem większym niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić.”
-Anna Wintour
Ewelina Predecka
zdjęcia:fashionspot.com